Konrad Piwowarczyk-Saban
Chciałbym być Morzem Śródziemnym
Z początku myślałem, że różowym Jeziorem Hillier na jednej z wysp australijskiego archipelagu Recherche. Zmieniłem jednak zdanie i na pytanie "Kim (lub czym) chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem?" z Kwestionariusza Proust’a odpowiedziałem: Chciałbym być Morzem Śródziemnym.
Dlaczego nie wspomnianym, malowniczym jeziorem, którego różowa woda do dziś pozostaje niezbadaną zagadką? Ponieważ wolałbym cieszyć niż bawić. Tak samo, jak wolę podróż od wycieczki.
Chciałbym być Morzem Śródziemnym.
Okalać trzy części świata. Kryć w sobie pamiątki starych cywilizacji. Chłonąć mądrości antycznych ludów. Przez tysiąclecia dawać życie. Na tysiąclecia grzebać miasta i zabytki. Być drogą ku nowym lądom i bramą nowych cywilizacji. Na głowie, niczym diadem z kuźni Hefajstosa, chciałbym nosić starożytną Helladę. Karmić, ale i topić smutki współczesnego Greka. Oczy kierować na wielką Italię, włoskie winnice i oliwne gaje. W prawej dłoni trzymać chciałbym jak zabawki z klocków – tureckie meczety. Palcami lewej zrywać kwiaty Koranu. Wsiąkać chciałbym w Ziemię Świętą. Ziemie chciałbym obiecywać. Dawać chciałbym i odbierać. Dla igraszki czasem rozgniewać się i coś zatopić. Przede wszystkim jednak koić chciałbym i barwić skórę.
Chciałbym być Morzem Śródziemnym.
